Francuskie władze podały, że dochody Paryża z turystyki spadły o 750 mln euro. Odnotowano również spadek liczby osób zwiedzających znane obiekty.
O jedną trzecią mniej turystów przybyło pod Łuk Triumfalny, 44 procent mniej osób odwiedziło Grand Palais, natomiast Wersal oglądało 20 procent mniej. Najbardziej zniechęcili się turyści japońscy (przyjeżdża ich o połowę mniej) i rosyjscy (o ponad jedną trzecią mniej).
Jakie są tego przyczyny? Przede wszystkim obawy przed atakami terrorystycznymi. Są one spowodowane niedawnymi zamachami na Paryż w dniu 13 listopada 2015 r., a także zamachem w Nicei 14 lipca br. oraz zabójstwem księdza w Normandii 26 lipca br. Kolejnym czynnikiem stał się niedawny strajk personelu pokładowego Air France przeciwko warunkom przedłużenia układu zbiorowego, przez który paryskie lotniska straciły w lipcu br. ok. 145 tysięcy pasażerów. Jakby tego było mało, w czerwcu Paryż nawiedziła powódź, określana jako największa w tym stuleciu.
Mniejsza liczba turystów oznacza również spadek zysków dla hoteli – przeciętnie o 15 procent, choć zdarzają się spadki i 40-procentowe (niektóre ekskluzywne hotele). Restauracje odnotowują mniej klientów, nie tylko turystów zagranicznych, ale także Francuzów – na przełomie 2015 i 2016 r. w porze obiadowej było o 10-15 procent gości mniej, a wieczorami nawet o 25 procent. Problem jest dotkliwy, gdyż dochody z turystyki odpowiadają za ponad 7 procent PKB Francji.
Frédéric Valletoux, szef Paryskiego Biura Turystycznego, stwierdził, że sytuacja we francuskiej turystyce jest katastrofalna, natomiast Georges Panayotis, szef firmy MKG badającej rynek hotelarski, użył sformułowania, że hotelarstwo „jest na kolanach”.
Jak Francuzi zamierzają sobie poradzić z tą sytuacją? Georges Panayotis sugeruje, że należałoby obniżyć podatki, by z kolei hotele mogły proponować turystom niższe ceny. Natomiast Frédéric Valletoux podkreśla konieczność spotkania przedstawicieli branży turystycznej z ministrem spraw zagranicznych oraz zastosowania pakietu pomocowego.