Marzysz o działce nad jeziorem? Wyobrażasz sobie swoją rodzinę bawiącą się nad wodą, nie niepokojoną przez nikogo? Jeżeli uda Ci się zakupić taką działkę, będziesz chciał spełnić marzenie o świętym spokoju i planujesz ogrodzić działkę, łącznie z kawałkiem plaży? I w tym momencie jesteś narażony na łamanie prawa i wysokie kary finansowe.
Ogromna większość rzek i jezior w Polsce należy do Skarbu Państwa (o innych przypadkach za chwilę), a jako takie są publiczne i muszą być ogólnodostępne. Także dla dzikich zwierząt, dla których Twoje ogrodzenie mogłoby być barierą w dojściu do wodopoju. Dokładnie reguluje tę kwestię Ustawa Prawo Wodne: „zabrania się grodzenia nieruchomości przyległych do powierzchniowych wód publicznych w odległości mniejszej niż 1,5 metra od linii brzegu, a także zakazywania lubi uniemożliwiania przechodzenia przez ten obszar”.
Nie możesz więc ogrodzić samej plaży, a co najwyżej postawić płot 1,5 metra od linii brzegowej. I to tylko wtedy, gdy chcący mieć dostęp do wody, będą mieli możliwość dojścia do niej jakąś inną drogą, nieprowadzącą przez Twoją działkę. Jeżeli sprzeniewierzysz się temu przepisowi narazisz się na grzywnę, która wynieść może nawet kilkaset złotych. Trudno powiedzieć czy jest to czynnik wystarczający w przypadku dużych ośrodków wypoczynkowych, które to najczęściej ograniczają dostęp do linii brzegowej osobom postronnym. Wielu turystów zapłaci za luksus miejsca „tylko dla siebie” na plaży, a właściciel ośrodka zdobędzie dzięki temu pieniądze na ewentualne grzywny.
Inną problematyczną kwestią jest ustalenie miejsca przebiegania linii brzegowej. Jeżeli krawędź brzegu jest wyraźna, to nie ma problemu, jednak zdarzają się sytuację gdy tak nie jest. Jak wtedy wymierzyć przepisowe 1,5 metra? Znów ww. Ustawa: „linię brzegu […] stanowi krawędź brzegu lubi linia stałe porostu traw albo linia, którą ustala się według średniego stanu wody ustalanego przez państwową służbę hydrologiczno-meteorologiczną z okresu co najmniej ostatnich 10 lat”.
Jak widać sprawa się komplikuje, a w rozwiązanie trzeba angażować kolejne państwowe przedsiębiorstwa. Wszystkich tych problemów unikają właściciele prywatnych rzek czy jezior (jest ich bardzo niewiele, ale takie przypadki się zdarzają), którzy mogą grodzić co i gdzie im się podoba. „Ich” jezioro nie jest własnością Skarbu Państwa, nie jest miejscem publicznym, a co za tym idzie nie muszą udzielać dostępu do wody osobom postronnym. Wszyscy inni muszą się podporządkować przepisom.