Niedawno media obiegła wiadomość o upadku biura podróży Thomas Cook i powiązanej z nim spółki Neckermann. Dla tysięcy osób oznaczało to stres, zmarnowane urlopy, a nieraz także brak możliwości noclegu i utrudnienia w powrocie do kraju.
Nie jest to przypadek jednostkowy. Podobne sytuacje zdarzają się co roku. Kilka przykładów upadłości firm z branży turystycznej na polskim rynku w ostatnich latach to Open Travel Group (2006 r.), Kopernik Travel (2009 r.), Orbis Travel (2010 r.), Triada (2012 r.) czy GTI (2013 r.). W samym 2012 r. upadło kilkanaście biur.
Dlaczego biura podróży upadają? Wskazuje się, że jest to branża obciążona dość wysokim ryzykiem. Jednym z czynników przyczyniających się do niestabilności jest sposób finansowania. Biura podróży robią rezerwacje i przedpłaty z dużym wyprzedzeniem, jedynie na podstawie szacowanej liczby klientów, by uzyskać korzystniejsze ceny i uprzedzić konkurencję. Jeśli jednak faktyczna liczba chętnych okaże się ona niższa niż zakładana, ponoszą straty.
Na zainteresowanie wyjazdami, a przez to na zarobki biur podróży wpływają także aktualne wydarzenia, zarówno polityczne (np. zamieszki, zamachy, przewroty), jak i wywołane przez czynniki naturalne (np. trzęsienia ziemi czy wybuchy wulkanów). Oczywiście takich sytuacji nie da się wcześniej przewidzieć. Natomiast związane z nimi zagrożenia sprawiają, że turyści zaczynają omijać miejsca dotychczas atrakcyjne. Przykładowo, przez długi czas Egipt należał do najpopularniejszych celów podróży. Jednak tamtejsza sytuacja polityczna i wysokie ryzyko zamachów terrorystycznych sprawiły, że zainteresowanie tym krajem na kilka lat znacząco zmalało i dopiero niedawno znów wzrosło.
Kolejnym elementem ryzyka są zmiany kursu walut. Jeśli kurs wzrośnie od czasu rezerwacji, oznacza to mniejszy zysk dla biura. Czasem różnice są tak duże, że organizacja wyjazdu staje się skrajnie nieopłacalna.
Co mogą zrobić pechowi turyści, gdy okaże się, że biuro podróży upadło? Od niedawna biura podróży mają obowiązek odprowadzać składki do Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, właśnie jako zabezpieczenie na wypadek upadłości. Gdy dochodzi do upadłości touroperatora, najpierw uruchamiane są środki z ubezpieczenia, a gdy te się wyczerpią, przychodzi kolej na środki z funduszu. Zajmuje się tym urząd marszałkowski właściwy dla jego siedziby. Środki są w pierwszej kolejności przeznaczane na sfinansowanie powrotu tych osób, które już zdążyły wyjechać. Reszta pokrywa roszczenia z tytułu niezrealizowanych usług, gdy wyjazdy w ogóle nie doszły do skutku. Dlatego turyści przebywający za granicą powinni się skontaktować ze wspomnianym urzędem, który odpowiada za organizację ich powrotów do kraju.
Jeśli wyjazd nie doszedł do skutku, klienci biura powinni się zgłosić do ubezpieczyciela w celu dochodzenia roszczeń. Do zgłoszenia powinni dołączyć wszelkie dokumenty będące potwierdzeniem poniesionych kosztów podróży (kopię umowy, kopię dowodów wpłat itp.), określić wysokość roszczenia oraz podać numer rachunku bankowego, na który ma być dokonany zwrot pieniędzy.